Ludzkość znajduje się w krytycznym momencie swoich dziejów. Jesteśmy świadkami utrwalania się dysproporcji między narodami oraz wewnątrz narodów, pogłębiającej się biedy, głodu, chorób i analfabetyzmu oraz stale pogarszającego się stanu ekosystemów, od których zależy nasz byt. Jednak integracja środowiska i rozwoju, a także większe skupienie uwagi na obu tych zagadnieniach mogą doprowadzić do zaspokojenia podstawowych potrzeb wszystkich ludzi, do zapewnienia im lepszego poziomu życia, lepszej ochrony i zagospodarowania ekosystemów i wreszcie do zapewnienia bezpieczniejszej i bardziej pomyślnej przyszłości. Żaden naród nie może tego osiągnąć sam, jednak wszystkim narodom razem może się to udać – przy powszechnej współpracy w dziedzinie trwałego i zrównoważonego rozwoju. AGENDA 21
Publikacja: Rozwój zrównoważony warunkiem przetrwania naszej cywilizacji

Głos został oddany.
Zanim jeszcze pojawił się termin rozwój zrównoważony, jego ideę niezwykle poglądowo i skrótowo wyłożył Mahatma Gandhi. Zapytany o to, czy niepodległe Indie będą dążyć do osiągnięcia brytyjskiego poziomu życia odpowiedział: "Wielka Brytania potrzebowała połowy zasobów naszej planety, aby osiągnąć swój wysoki standard. Ilu planet potrzebowałby taki kraj jak Indie?".
Teoretycy wskazują na dwie możliwe interpretacje pojęcia rozwoju równoważonego. Wersja bardziej rygorystyczna zakłada, że zasoby naturalne odziedziczone przez obecną generację powinny zostać przekazane następnym pokoleniom bez większych istotnych ubytków. Pojawia się wiele problemów z interpretacją i stosowaniem tej cudownej recepty. Przyszłe pokolenia, jeszcze nie narodzone, nie mogą konsultować z nami wizji świata, o której marzą. Następne generacje mogą akceptować, a nawet preferować style życia, które będą stwarzać zapotrzebowanie na inne zasoby naturalne i inne środowisko.
Dyskusja toczy się również wokół formy kapitału przeznaczonego dla przyszłych pokoleń. Czy należy zachować jego pewną stałą wielkość fizyczną, czy też zachować należy to, co stanowi o jego wartości w kategoriach ekonomicznych. Zmniejszająca się podaż zasobów spowoduje wzrost ich cen. Ostatni kawałek węgla wykopany na naszej planecie będzie posiadać ogromną wartość, lecz nie będzie to pociechą dla ludzi uzależnionych od spalania tego surowca.

Symptomatyczne, że będący w powszechnym obiegu termin „wzrost ekonomiczny" został zastąpiony terminem „rozwój". Implikacją tej zamiany jest uznanie możliwości zastępowania miernika, jakim jest dochód narodowy, innymi miernikami określającymi poziom życia lub dobrobyt.
Ten „inny rozwój" postrzegany jest jako rozwiązanie konieczne, wymagające natychmiastowego zastosowania, możliwe nie tylko dla krajów rozwijających się, lecz także - i przede wszystkim - dla krajów wysoko uprzemysłowionych, które są traktowane jako nadmiernie rozwinięte lub „źle" rozwinięte.
Współczesna „polityka rozwoju" nie może dotyczyć tylko krajów „Trzeciego Świata, lecz musi uwzględniać interesy całego globu. Debata o konieczności istnienia globalnej strategii ekorozwoju to w istocie próba zajęcia konstruktywnego stanowiska wobec głównych współczesnych dylematów związanych ze środowiskiem i rozwojem. Dylematy te w ujęciu ogólnym mają następującą postać:
Uwzględniający tylko sprawy samego środowiska, przyjęty przez kraje wysoko uprzemysłowione kierunek „twardej" industrializacji nie może być kontynuowany w nieskończoność. Rezultatem takiej polityki będzie postępująca degradacja środowiska i wyczerpanie zasobów, co grozi zniszczeniem biosfery oraz całej ludzkości. Można tu posłużyć się przykładem ,jednego z nieodnawialnych surowców - ropy naftowej. Jest ona tym surowcem, bez którego współczesne społeczeństwa krajów wysoko uprzemysłowionych nie mogą po prostu funkcjonować. Zasoby ropy naftowej, tworzone przez miliony lat, według ostatnich szacunków wystarczą jeszcze na 45 lat przy optymistycznym założeniu, że jej zużycie nie będzie wzrastać.
Mieszkańcy krajów rozwiniętych, stanowiący 26% ludności naszej planety zużywają 80% energii, 78% stali, 86% innych metali oraz 85% papieru. Kraje te emitują do atmosfery 92 % dwutlenku węgla.
Mnożą się praktyki przenoszenia uciążliwych zakładów przemysłowych do krajów Trzeciego Świata . Wpływ zindustrializowanych centrów na środowisko oddalonych od nich regionów ,można prześledzić na przykładzie zanikania lasów równikowych. Łańcucha przyczyn i skutków nie można ograniczyć tylko do pozyskiwania drewna niezbędnego do produkcji mebli i papieru w krajach uprzemysłowionych lub do zwiększania terenów pastwisk, na których wypasa się bydło przeznaczone na rynki tych krajów.

Gdyby większość krajów rozwijających się (obecnie zamieszkuje je 75 - 80%ludności świata) zechciała natychmiast skopiować model rozwoju zastosowany przez kraje uprzemysłowione, oznaczałoby to bardzo szybki i nieodwracalny ekologicznie koniec ludzkości. Mimo to wszystkie kraje rozwijające się wydają się być przekonane o konieczności zastosowania u siebie zachodniego modelu rozwoju.

W Raporcie Brundtland zamieszczona jest komputerowa symulacja stanu na rok 2030, zakładająca „scenariusz wysokiej konsumpcji energii", który jednak wcale nie opiera się na założeniu, że dzisiejszy wysoki poziom zużycia energii w krajach rozwiniętych miałby zostać osiągnięty w pozostałych krajach. Pomimo to w scenariuszu tym zakłada się podniesienie produkcji ropy naftowej o 160%, gazu ziemnego o 340%, podwojenie wydobycia węgla kamiennego i trzydziestokrotny wzrost produkcji energii jądrowej - wszystko w stosunku do roku 1980. W rezultacie ze względu na dodatkowe obciążenie środowiska i eksploatację nieodnawialnych zasobów, wysokie koszty i ryzyko awarii jądrowych zbudowany na takich przesłankach plan należy uznać za niemożliwy do realizacji.
Istnieją trzy dodatkowe czynniki, które pogarszają istniejącą sytuację i mogą się stać źródłem potencjalnego konfliktu. Są to:

- wywołane ubóstwem dalsze niszczenie środowiska,
- wysokie tempo przyrostu ludności,
- panująca ideologia wzrostu gospodarczego, wspierana przez nośne teorie naukowe, głoszące, iż ciągły wzrost gospodarczy jest zarówno konieczny, jak i możliwy, zwłaszcza w odniesieniu do krajów uprzemysłowionych, uznawanych za „motor wzrostu" dla krajów Trzeciego Świata.

1.Już na pierwszej Światowej Konferencji Środowiskowej w Sztokholmie w 1972 roku zajęto się zjawiskiem degradacji środowiska wywołanym ubóstwem mieszkańców danego terytorium. Raport UNEP/UNCTAD zawiera następujące stwierdzenie: „Ustawiczna bieda w wielu krajach rozwijających się zmusza ludzi do uprawiania każdego najmniejszego skrawka ziemi, nawet wtedy gdy prowadzi to do wzmożonej erozji gleby. Ta sama bieda zmusza ludzi do emigracji ze wsi do wynędzniałych i przeludnionych miast, co przyczynia się do powstawania nowych problemów ekologicznych, w tym zwłaszcza wynikających ze stale pogarszającego się stanu higieny". Inne przykłady to nadmierny wypas; wycinanie drzew na opał, a przede: wszystkim pozyskiwanie nowych terenów uprawnych przez karczowanie i wypalanie lasów. Te ostatnie czynności są bardzo często inicjowane i wspierane przez rządy poszczególnych krajów. Szacuje się, że stosowanie tych metod jest źródłem dodatkowych 5 mld ton dwutlenku węgla emitowanych do atmosfery (w porównaniu z 20 mld ton emisji towarzyszącej produkcji energii ).

Według najnowszych ocen około 1 mld ludzi żyje w absolutnej nędzy, a około połowa mieszkańców naszej planety to obywatele 42 najbiedniejszych krajów, w których dochód na 1 mieszkańca nie przekracza jednego dolara dziennie. Liczebność tych grup podwaja się ostatnio co 37 lat.

2. W 1778 roku Anglik Thomas R. Malthus wskazał na pewną granicę ubóstwa, która uniemożliwi dalszy wzrost ludności na Ziemi. Dzisiaj jednak wiadomo, że nawet ci najubożsi z ubogich, będący wręcz na granicy egzystencji, mają na ogół więcej dzieci. Są one bowiem dla nich dodatkową siłą roboczą do wynajęcia raz zabezpieczeniem na stare lata. Wysoka śmiertelność niemowląt generuje z kolei wysoką stopę urodzeń - tak aby jak najwięcej dzieci miało szansę przeżycia. W wielu kręgach kulturowych każda rodzina dąży do posiadania syna, mającego później obowiązek opiekowania się rodzicami. Przeciętna rodzina w Indiach stara się mieć 5 - 6 dzieci, w tym co najmniej jednego syna.
Kraje rozwijające się, oskarżane o nadmierny przyrost ludności, używają na swą obronę następującego argumentu: „Każda dodatkowa osoba w krajach wysoko uprzemysłowionych konsumuje zdecydowanie więcej i wywiera większy wpływ na środowisko aniżeli każda dodatkowa osoba w krajach rozwijających się".

3. Negatywne skutki przynosi również realizacja podstawowego założenia współczesnej ekonomicznej teorii wzrostu gospodarczego. Stały wzrost wykładniczy (w przeliczeniu na osobę) jest konieczny, a także możliwy. Od krajów wysoko rozwiniętych wręcz wymaga się stałego wzrostu gospodarczego, gdyż funkcjonujący w nim mechanizm ekonomiczny ma działać również jako „motor wzrostu" w krajach rozwijających się.
Powyższa teza wyrażająca pewną obiegową prawdę wspierana jest przez większość teoretyków, polityków i ludzi biznesu. Akurat w tej materii istnieje powszechna zgoda - od prawicy do lewicy, od tych stojących najwyżej w hierarchii społecznej do wielkoprzemysłowej klasy robotniczej. Wszystko, co zapewnia wzrost gospodarczy jest dobre. Przyjęcie takiego założenia ,już na wstępie utrudnia każdą poważną dyskusję nad ekologicznymi barierami wzrostu gospodarczego.

Komentarze

Brak komentarzy.

Dodaj komentarz

Twoja nazwa - Nick:
Treść komentarza:
Token - przepisz kod z obrazka:

Publikacja została dodana: 28-01-2010, liczba wyświetleń: 5713

Głosuj
Miesiąc:
W tym miesiącu już głosowałeś/aś
Rok:
Ogólnie:
Copyright © 2009 PTH Technika